Ona – Gretta (Knightley), początkująca piosenkarka i kompozytorka, znalazła się w Nowym Jorku, bo towarzyszy swemu chłopakowi (Levine) – wziętemu muzykowi, negocjującemu kontrakt życia. Są piękni, szczęśliwi, bogaci, świat zdaje się leżeć u ich stóp! On (Ruffalo), mieszkający od lat na Manhattanie producent muzyczny, powoli traci kontakt... czytaj dalej
Jakie to szczęście, że zagrała Kiera. Wiem, to Scarlet uchodzi za tą sexowniejszą (za cholerę nie wiem dlaczego, wygląda jak chomik, ale to moja ocena, każdy ma prawo swojej). Kiera wniosła taką lekkość zwykłej dziewczyny, taka naturalna, lekka, i o to w tym filmie chodziło, Nie kupiłbym Scarlet jako sympatycznej...
Czemu reklamują to plakatem, który wyraźnie wskazuje na romans? Może chwilami jakieś iskry biędzy głównymi bohaterami leciały, ale nie o tym był ten film.
Dodajcie do ciekawostek, że w filmie zagrał syn Marka Ruffalo, był jednym z grupki dzieci, kiedy nagrywali piosenkę w zaułku NYC. To on targował się z postacią graną przez Marka o pieniądze i paczkę fajek w zamian za śpiewanie chórków.