[go: up one dir, main page]
More Web Proxy on the site http://driver.im/
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą radzimów. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą radzimów. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 16 sierpnia 2015

Daniele

Obok mojego Szwagra sąsiad sprowadził trzy daniele. Samca i dwie samice. Musze przyznać że są to bardzo urocze zwierzęta i co mnie najbardziej dziwi poroże jakie można podziwiać wyrosło w ciągu tego roku! 





piątek, 17 lipca 2015

Kilka letnich, od łąk przez wodę po niebo

Dzisiaj wrzucam cztery letnie kadr. Od widoczku poprzez wodę do nieba, a na nim jaskółka atakująca pustułkę ;) 

Lubie sobie usiąść i popatrzeć...


Nad wodą też posiedzę...


I po lasku pochodzę...


A to zdjęcie zrobiłem wracając do domu. "Biedną" pustułkę odganiały jaskółki, zwłaszcza jedna była bardzo natarczywa...


poniedziałek, 25 maja 2015

Radzimowski puszczyk

Co by nie mówić ale Radzimów sowami stoi! Jakiś czas temu sfotografowałem tutaj sowę uszatą, o czym możecie poczytać jak i obejrzeć zdjęcia tutaj, a teraz trafił mi się puszczyk.

O tym, że w jednym miejscu w oknie siedzi sowa (bo jeszcze nie wiedzieliśmy, że to puszczyk), opowiadała mi i Marta i szwagier jak i teście. Wszyscy "ją" widzieli tylko nie ja, aż do soboty. Wtedy to podczas treningu przebiegałem  w okolicy i "ją" zobaczyłem. 

Oczywiście o fotografowaniu nie mogło być mowy ale odpowiednio przygotowany załatwiłem temat w niedzielę. Poniżej kilka zdjęć puszczyka, które pomógł mi jak zwykle zidentyfikować niezawodny Rafał Bojanowski, jego autorska strona tutaj.






niedziela, 26 stycznia 2014

Dętkowe, zimowe szaleństwo

Już wczoraj wiedząc, że tegoroczna zima nie jest zbyt pewna, umówiliśmy się z Szwagrem, że po niedzielnym obiedzie idziemy poszaleć na dętce. 


Nim "tor" rozjeździliśmy, czego przykładem jest powyższe zdjęcie, musieliśmy się trochę namęczyć. To sanki, to dętka, ale z każdym zjazdem coraz dalej :) 


Najlepszym po pychem było piłkarskie kopnięcie Mariusza:


Tylko śnieg wirował:


Na tym filmiku widać jak Mateusz "przeciera" tor klik-klik Tak, że później trzeba było już mocno hamować, żeby nie przestawić płotu ;)

Niekiedy jednak trzeba było wołać o wsparcie Martę:



Którą nic nie powstrzymywało, przed wystrzeleniem załogi:



Tutaj filmik jednego ze zjazdów klik-klik

Najgorsze to oczywiście targanie dętki z powrotem na górę. Trzy takie rundy i byłem spocony jak w saunie ;)



Nikt się nie oszczędzał, jeździliśmy sami, jak i z pasażerami ;)

Jeździła Marta:


Jeździł Mariusz


Jeździłem i ja  - jednak moje indywidualne popisy były za szybkie dla autofocusa aparatu ;)


Oczywiście nie mogłem sobie nie pozwolić sfotografować lepszej połowy:


Na dzisiaj koniec, Wiktor ma dość ;)



środa, 11 września 2013

"Dzika" żaba

Szwagier poprosił mnie żebym porobił zdjęcia zniszczeń jakie w jego uprawie kukurydzy dokonały dziki. Dzików nie zobaczyłem, tylko efekty ich działalności i to pod samym nosem ambony strzelniczej, jaką postawili myśliwi, zobaczyłem za to dziką żabę ;)

Notabene współczuję dla Szwagra, że jego uprawy są w obrębie koła "Bażant" w Zawidowie. Ich metodą jest branie rolników na przeczekanie, a gdy dochodzi do rozprawy to podnoszą tak kuriozalne argumenty, że aż wstyd. Sama zaś rozprawa toczy się ponad dwa lata, a koszty są niemal dwukrotnie większe od pierwotnego roszczenia odszkodowawczego. Najwidoczniej są bogaci, choć jak słyszałem, do tej pory unikali rozpraw i dopiero ostatnio zostali zmuszeni do wysokich odszkodowań, może czas zmienić podejście? Bo jak się okazuje są koła i Koła i tak na przykład znajomy z Lubania opowiadał mi, że ich koło wie, że rozprawy ich zrujnują więc wolą się dogadywać. Mało tego, mają grafiki dyżurów, tak, żeby pilnować pól przed dziką zwierzyną zamiast płacić odszkodowanie. Nie ma lipy. 

Wracając jednak do naszej wyprawy poza zniszczoną kukurydzą udało mi się zrobić kilka zdjęć pięknej rzekotce drzewnej: 





A tak wygląda samo pole, na ponad hektarze powierzchni (tego co nam się udało ustalić):



niedziela, 30 czerwca 2013

Niedzielne karpiowanie

Dzisiaj ze Szwagrem i jego dziećmi byliśmy powędkować. Metoda złap i wypuść. Złowiliśmy ze dwadzieścia karpi, kilka pod 1,5 kg ze dwa 2 kg reszta to takie hodowlane kilówki. Zabawy co niemiara:






wtorek, 4 czerwca 2013

Powodziowe "niespodzianki"

Niestety, do trzech razy sztuka. Jak pisałem w poprzednich wpisach nasza sulikowska "amazonka" w ciągu kilku dni dwukrotnie chciała nas podtopić i udało jej się to za trzecim razem. O szczegółach samej powodzi napiszę trochę niżej. Teraz o niespodziance.

Deliberując przez telefon ze Szwagrem o malowaniu salonu, chodziłem po piętrze i zaglądałem przez okno na opadająca rzekę. Naglę patrzę, a tam wyłania się potwór z Loch Ness, tfu znaczy się z Czerwonej Wody. Od razu chwyciłem za aparat z podpiętym tele i szybki bieg po podmokłej łące w kierunku rzeki. Podchodzę bliżej, patrzę tam gdzie "potwór" był ostatnio - nie ma. Patrzę na swój brzeg, a tu łypie na mnie spokojne oko:


Najpierw pomyślałem, że to popularny swego czasu wśród polityków dywersant, którego obecnością ci, tłumaczyli swoje porażki. Jednak gdy zobaczyłem ogon i ten płaski pyszczek, od razu wiedziałem, że to nie bóbr.



Jako, że zwierz okazała się spory, domyśliłem się, że to nutria, która przemykała się w górę biegu rzeki:


Ciekawostka: nutria dożywa ponad 20 lat i osiąga długość do 65 cm i ok 10 kg wagi. Ta patrząc na siwy pyszczek swoje już widziała i oceniając moim super wędkarskim okiem ;) mogę napisać, że miała ponad 70 cm.


Tutaj dorzucam dwa krótkie filmiki, żeby pokazać, że zwierzę było bardzo spokojne: film pierwszy, film drugi. (to stukanie w tle to układ ostrzenia teleobiektywu).

Co do powodzi. Padało od pięciu dni. Najpierw spadło 30 l/mkw. Na drugi dzień było urwanie chmury z której spało 16 l/mkw, a do wieczora dopadały kolejne 4. Później był dzień przerwy i tylko 5 l/mkw. Po czym 50 l/mkw - dzień ten opisuje poprzedni wpis. Jak się okazuje, oczyszczona rzeka radziła sobie dobrze i woda nie wylała, choć średnia miesięczna dla maja (coś ok. 50-60 l/mkw) była już dawno przekroczona. 

Niestety, w nocy dopadało kolejne 18 l, a w górze rzeki - Biernej: 40 l/mkw i to już było za dużo, zwłaszcza, że natura nie była w stanie już więcej wody odebrać. Po przejściu wody przez pięknie uregulowane koryto w Miedzianej, Biernej i Radzimowie, w Małej Wsi Górnej woda zaczęła się hamować, bo tylko oczyszczone koryto okazało się za małe i wylewać.

Za oknem widok miałem taki:


A otwierając drzwi wejściowe:


Tutaj woda przybrała jeszcze z 20 cm.

Trafiliśmy też do TVN 24. Mówię my, bo i "po sąsiedzku" Koberek, czyli Mariusz,do którego bloga linka macie na pasku z boku. Obejrzyjcie drugi filmik z tego artykułu (ten podpisany A.Stefańczyk).

W powiecie też było nie zaciekawcie ale chyba nasza gmina "oberwała" najbardziej. Arek tutaj wrzucił kilka zdjęć z Nysy w Zgorzelcu (nasza rzeka kończy swój bieg właśnie w Nysie).

Zobaczcie za to co przyniosła woda. I tak prawie na całej długości brzegów. Śmieci jest całe przyczepy!

 
Za to  największa frajdę po powodzi mają pliszki siwe, których teraz jest pełno:






środa, 30 stycznia 2013

Styczniowe roztopy

Jeszcze wczoraj po południu wszystko wskazywało na to, że śnieg stopnieje bez większych problemów i zagrożenia podtopieniami nie będzie. Niestety w nocy przez około dwie godziny, spadło około 10 litrów wody i rzeki na terenie powiatu, zaczęły mocno przybierać. Najgwałtowniej Miedzianka i "nasza" Czerwona Woda.

Oczywiście o spaniu nie było mowy, więc rano przejechałem się po okolicy, żeby zrobić kilka zdjęć, zwłaszcza gdy zorientowałem się, że sytuacja się stabilizuje i podtopień, przynajmniej na terenie Sulikowa nie będzie.

Czerwona Woda w Sulikowie.


A to najczęstsza przyczyna naszych nieszczęść: mały strumyk Płonka, który wpływa do Czerwonej Wody i gdy nawet Czerwona Woda nie jest zasilana dużą wodą ze swoich początków, to Płonka, zawsze dorzuci coś od siebie. W tym miejscu biegnie mały rowek, a pamiętam gdy Płonka niemal wysychała, ale po ulewach czy roztopach - staje się rwącym potokiem:







Czerwona Woda jeszcze przed Płonką:




Płonka, tuż przed połączeniem:


 Połączenie:



A tutaj jeszcze Radzimów i nowy most na ok. 16 km rzeki (licząc od ujścia do Nysy Łużyckiej).



I na koniec jeszcze jedno z Sulikowa: