[go: up one dir, main page]
More Web Proxy on the site http://driver.im/
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wiatraki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wiatraki. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 28 listopada 2013

"Hiszpanie się dogadali i Polakowi d...e skopali"

Ostatnio jakoś pogoda nie zachęca do fotografowania, dlatego wrzucam świeży temat z pracy. Najpierw teks a później zdjęcia. Pełny artykuł u nas na zgorzelec.info: Zablokowana farma wiatrowa Koźmin – Mała Wieś Dolna - aktualizacja

„Oszuści!!! Oddajcie nasze pieniądze. Budują Hiszpanie za nasze pieniądze. Walka o zapłatę,  to jak walka z wiatrakami”. Taki transparent można przeczytać na samochodzie blokującym dostęp do Głównego Punktu Zasilania (GPZ) w pobliżu Małej Wsi Dolnej (Gmina Sulików) tamtejszej farmy wiatrowej. Zaległości względem podwykonawców mają sięgać blisko miliona złotych.  –Postanowiliśmy zaprotestować, dzisiaj gdyż jak się dowiedzieliśmy, właśnie dzisiaj ma zostać przeprowadzony ostatni odbiór – mówi Krzysztof Legeżyński właściciel firmy Maxess sp. z o.o. – Tylko teraz mamy szansę na spotkanie z inwestorem, głównym wykonawcą i podwykonawcą. Później to już przyjdzie nam szukać wiatru w polu.

Na miejscu są właściciele dwóch podwykonawców: Krzysztof Legeżyński z firmy Maxess z siedzibą w Sulikowie oraz Krzysztof Nowak, właściciel firmy Sprzęto-Bud sp. z  o.o. spod Poznania. Jak twierdzi Legeżynski pokazując nakazy płatnicze, zaległości wobec jego firmy to kwota ok 400 tys. złotych. Nowak mówi o kwocie 350 tys. zł, wspominają tez trzeciego podwykonawcę z Bogatyni.

-Dla nas, zwłaszcza teraz pod koniec roku, to jak być lub nie być. – komentuje właściciel firmy Maxess – Nasze przepisy też nam nie pomagają, przecież od tej kwoty zapłaciłem olbrzymi podatek i co z tego, że nie mam tych pieniędzy. Jak powiedzieli mi w skarbówce, przecież to ryzyko zawodowe.

Jak opowiadają podwykonawcy w całej sprawie pokrzywdzone zostały polskie firmy. Głównym inwestorem jest firma J&Z Wind Farms z Hiszpanii, tak samo jak wykonawca – firma GES Global Energy Services. Mało tego z Hiszpanii pochodzi też podwykonawca, który nie wywiązał się ze swoich płatności, czyli firma G3 Bulding Quality SL. 

-Hiszpanie się dogadali i Polakowi cztery litery skopali – tak komentuje całą sprawę jeden z blokujących.

Zapytani o charakter blokady podwykonawcy mówią, że pracowników do obsługi GPZ-tu wpuszczą, ale nikogo innego już nie. Pracownicy obsługi ponoć przyjechali rano, ale nie wchodzili pomimo zapewnień, że protestujący im to umożliwią. 

W pewnym momencie na miejsce przyjeżdża dwóch przedstawicieli inwestora. Robią zdjęcia i ze zrozumieniem tłumaczą Legeżyńskiemu, że znają sprawę, po czym wsiadają do samochodu i odjeżdżają.

-Oni o wszystkim wiedzą – mówi Legeżyński – przecież jak widać po nakazach sprawa toczy się już od dawna. To są zaległości za pierwsze prace przy wykopach, czy drogach dojazdowych. Postanowiliśmy zaprotestować, dzisiaj gdyż jak się dowiedziałem na miejscu ma zostać przeprowadzony ostatni odbiór. Tylko teraz mamy szansę na spotkanie z inwestorem, głównym wykonawcą i podwykonawcą. Później to już przyjdzie nam szukać wiatru w polu.

Jak udało nam się nieoficjalnie dowiedzieć odbiory związane z prawem budowlanym oraz ochroną środowiska miały miejsce w lipcu. Jednak zdaniem podwykonawców, dzisiaj może chodzić o odbiór energetyczny, który miał się rozpocząć o godzinie 8:00, teraz mówi się o godzinie 12:00. Czy w ogóle do niego dojdzie, to się jeszcze okaże. Na miejscu jest już Telewizja Polska.
---

Aktualizacja: inwestor - firma J&Z Wind Farms sp z o. o. przesłał oświadczenie w sprawie zaległości generalnego wykonawcy względem podwykonawców. Jak możemy w nim przeczytać, Spółka nie zalega z żadnymi płatnościami względem Generalnego Wykonawcy (GES Global Energy Services), obiecuje jednak dołożyć wszelkich starań aby zgłoszone należności wobec Generalnego Wykonawcy jak i jego wykonawcy zostały uregulowane.








niedziela, 4 sierpnia 2013

piątek, 2 sierpnia 2013

Wiatrakowe żniwa

Nie przepadam za upałami, wolę lato jakie towarzyszyło nam przez większość lipca. Teraz zaczęła się kolejna fala upałów. I po co nam ona? Z domu nie wyściubisz nosa, o aktywnym wypoczynku nie może być mowy, a leżenie plackiem nad brzegiem jeziora w takich temperaturach nie jest zbyt zdrowe.

Do tego zaczęły się żniwa (nareszcie - trzytygodniowe opóźnienie), a nasi rolnicy będą musieli wciąż patrzeć w niebo ponieważ tego typu ekstremalnym upałom, będą towarzyszyć równie ekstremalne nawałnice. Jednym słowem - kicha.

Dzisiaj, gdy zrobiło się chłodniej, podjechałem na Małą Wieś Dolną zrobić kilka zdjęć wiatrakom. Efekty poniżej:





piątek, 7 czerwca 2013

Niby wszystko w porządku, ale coś nie tak

Minęło kilka dni od powodzi. W domu posprzątane, pomalowane, na dworze również posprzątane, trawa pokoszona, ale pogoda wciąż jakaś dziwna. Niby pokazało się słonce, niby przypieka, ale jak zajdzie za chmury, czy zniży się ku zachodowi, to od razu atakuje chłód. W powietrzy jest tez tyle wilgoci, ze wszędzie unosi się lekka mgiełka.

Dodatkowo już prognozują nawalne burze, a z niedzieli na poniedziałek front zimny, który ma przynieść bardzo obfite opady deszczu, które grożą nam powtórką powodzi. Tego więc jeszcze nie było, żeby taka aura utrzymywała się aż tak długo. Wyczuwa się też to w przyrodzie, jakąś inność, jakby natura "wyczuwała" że coś jest nie tak.







niedziela, 26 maja 2013

Rowerowo - polarowo

Pogoda niczym jesienią więc dzisiaj wrzucam zaległe zdjęcia z minionej niedzieli (19.05) kiedy to udało nam się z Martą skorzystać z ostatnich chwil ładnej pogody. Wskoczyliśmy więc na rowerki i zaliczyliśmy 44 km po Przedgórzu Izerskim, zarówno po polskiej jak i czeskiej stronie :)

Oczywiście zabrałem ze sobą aparat, bo coś mi mówiło, że to ostatni dzień majowej, słonecznej pogody, w związku z czym obie sigmy uzbroiłem w filtr polaryzacyjny.

Żółte pola:


Zaliczyliśmy masę podjazdów i zjazdów jak choćby pod pod Niedów gdzie z nad Zalewu Witka można podziwiać takie widoki:


Tama na Zalewie Witka, wkrótce ma ruszyć odbudowa:






Dalej czekał nas długi podjazd pod Lutogniewice, gdzie po stronie czeskiej (w pobliżu Andelki) jako pierwsze postawiono, te najwyższe wiatraki. Podjechaliśmy do jednego na odległość około 300 metrów i muszę przyznać, że jak zapewniał mnie Mariusz (blog po sąsiedzku) gdy śmigło wiatraka jest w dole i przecina się z kolumną całego wiatraka to wydaje bardzo nieprzyjemny i przeszywający świst.







Pomiędzy Filipovką a Ćernousami. Ciekawe jest to, że na polach czeskich rzepaku jest ze trzy razy mniej niż u nas.




I aleja którą już Wam pokazywałem w Ćernousach:




poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Wiatraki we mgle

Choć patrząc na to jak blisko domostw budowane są te kolosy, o czym pisałem już tutaj, chciałoby się rzec o tych, co na to przywalają, że zachowują się jak dzieci we mgle. Ale ja nie o tym. Tak jak pisałem we wcześniejszym poście - w piątek piękna pogoda w związku z czym pojechaliśmy na Berzdorfer See, a już w sobotę ziąb i mżawka. 

No cóż, już nawet GUS poinformował, że pogoda psuje się głownie na weekend i jest tak od pięciu lat, notabene od czasu gdy rządzi w Polsce PO (czyli kolejny z wielu powodów, żeby pomyśleć już o zmianie), z czego żartowaliśmy nawet w redakcji: Pół żartem, pół serio: Od 5 lat pogoda psuje się na weekend

Pogoda - niepogoda, psa na spacer wyprowadzić trzeba. Tym razem trafił się nam taki widok:





piątek, 26 kwietnia 2013

Wieczorowo, wiatrakowo i księżycowo

Chociaż jestem za energią odnawialną, w tym wiatrową, to jednak budowanie tych największych wiatraków jakie stawiane są na lądzie w odległości 600-700 metrów od zabudowań i to od strony południowej, uważam za jakieś nieporozumienie. Wygląda jednak na to, że przez najbliższe 30 lat musimy się do tych "atrakcji" przyzwyczaić.





I tak na marginesie: wczoraj była okazja, żeby zobaczyć częściowe zaćmienie księżyca. Oczywiście dowiedziałem się o tym dzisiaj :)


 


wtorek, 16 kwietnia 2013

Wiatraki i ptaki

Poza pierwszym zdjęciem, które od pozostałych dzieli kilka godzin, pozostałe trzy to jedno miejsce i niemal jedna chwila:



a w tym samym czasie:




środa, 1 czerwca 2011

Rowerki z wiatrakowym epizodem

W niedzielę ponownie wybraliśmy się na rowerki. Jako, że chcieliśmy zobaczyć mojego szwagra a Marty brata w akcji podczas lokalnej „gały”, pojechaliśmy przez Platerówkę. Tam podczas robienia tych dwóch zdjęć Czaplej Góry:





Podjechał do nas mocno nabuzowany starszy mężczyzna i zapytał czy nie robimy czasem jakiś specjalnych pomiarów pod wiatraki. Najwidoczniej mój aparat i statyw wziął za takie ustrojstwo. Gdy dowiedział się, że „tylko” robię zdjęcia rozpromienił się i zaczął nam opowiadać jak to radni i wójt Platerówki zrobili ich w konia i jak pierwotnie mówiono mieszkańcom, że wiatraki powstaną po stronie północnej, to teraz postanowiono je wybudować i po południowej, czyli pod tzw. słońce. Zdziwiła mnie jeszcze odległość gdzie miały by powstawać te wiatraki – według tego co mówił ten mężczyzna, wybudowano by je w odległości maksymalnie 400 metrów od zabudowań. Wydaje mi się, że niezbędne minimum to 500 metrów, przynajmniej o takiej odległości mówiono przy projektowaniu wiatraków w naszej sulikowskiej gminie. Na razie jednak, chyba poza gminą wiejska Zgorzelec, gdzie i tak liczbę maszyn mocno ograniczono – prace w innych miejscach zostały wstrzymane, albo tak to tylko wygląda.

W tym wiatrakowym temacie jeszcze anegdota: Z tydzień temu stałem na parkingu na dworcu w Zgorzelcu czekając na Martę. Było gorąco, czytałem gazetę w samochodzie i przyglądałem się zbliżającym się od południowego zachodu burzowym chmurom. Nieopodal rozmawiało dwóch taksówkarzy. Nagle gdy zaczęło się błyskać jeden z nich powiedział do drugiego. - Te ostatnie burze to przez, te wiatraki po niemieckiej stronie. Drugi mu przytaknął mówiąc i powiedzie też. | No jasne, a wcześniej to burz nie było? Z tego co wiem to podczas powodzi jaka przeszła przez obecne tereny gminy Sulików w 1840 roku, a która była o wiele większa od ubiegłorocznej - wiatraków jeszcze nie budowano :D

Tutaj jeszcze dwie fotki z tamtej wyprawy kościoła pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny w Platerówce:





No i mój największy Skarb (w oddali góra Czubatka):